Wszystko zmieniło się w dniu śmierci taty. W dniu, w którym spotkałam Sainta, Galena, Caza i Theo.
Po wspólnie spędzonej, gorącej nocy ci niebezpieczni chłopcy chcieli mnie zniszczyć, ale nie zdawali sobie sprawy, że nie można zniszczyć czegoś, co już jest zepsute. Poza tym destrukcja daje satysfakcję tylko wtedy, gdy ofiara coś czuje.
Ja tego nie robię. Od lat żyję w piekle i nic nie jest w stanie przebić się przez mur, który wzniosłam wokół serca.
Aż do czasu, gdy członkowie Sainthood uznają, że należę do nich. Ich okrutne gry, ostre słowa i szorstki dotyk budzą we mnie coś...