Grzegorz Mirosław - Eutymia W górach ginie turysta z Hiszpanii. Pozornie niewinny wypadek okazuje się pozorny, gdy komisarz Edmund Malejko znajduje przy ciele kipu - inkaskie pismo węzełkowe. Rozpoczyna się pogoń nie tylko za przestępcą, ale i za legendarnym skarbem Inków oraz demonami przeszłości...
Muszę przyznać, że po "Diablaku" ten tom podobał mi się bardziej i zdecydowanie mocniej zaskoczył. Rozpoczęte wcześniej wątki związane z tajemnicza organizacją Welesa idą w tak nieoczekiwanym kierunku, że pozornie prosta zagadka śledcza staje się wielowymiarowym, ciekawie zagmatwanym tworem z elementami kryminalnymi, thrillerowymi, przygodowymi, historycznymi, a nawet nadprzyrodzonymi.
Napięcie rośnie w trakcie lektury, startując już z wysokiego poziomu, a finalnie zapewniając niekończącą się dawkę zagadek, pościgu, szybkiej akcji oraz adrenaliny. Szczególnie przypadł mi do gustu wątek w szpitalu psychiatrycznym - ogólnie uwielbiam ten motyw w książkach, więc ta wstawka, która dodatkowo jeszcze nakręciła w fabule, była szczególnie porywająca. Zresztą też i finalne rozwiązanie i wyjaśnienia również wątków z poprzedniej książki to coś, po czym można zbierać szczękę z podłogi - kompletnie nie sądziłam, ze ta historia pójdzie w takim kierunku. Autor zgrabnie tym samym spaja wszystkie nieoczywiste wątki w jedną, spójną całość o wręcz filmowym rozmachu.
Bohaterowie się rozwijają, nabierają bogactwa osobowości, ich przeżycia coraz bardziej udzielają się emocjonalnie w trakcie lektury. Zakończenie sugeruje opcjonalne kontynuowanie serii, więc jeśli do takowego dojdzie, to jestem pełna optymizmu i zaciekawienia, w co jeszcze uwikłają się te postacie i jak dotychczasowe losy na nie wpłyną.
Jeśli lubicie nieoczywiste historie, które zgrabnie wybiegają poza swoje ramy gatunkowe, to mogę serdecznie polecić "Eutymię" :) A sama czekam na kolejne książki autora :)