Na początku było słowo. A właściwie obraz. Wyśniony przez Emilię Kolewą, studentkę scenografii z Bułgarii. I opisany potem przez Heinera Müllera, postdramaturga z Niemiec. Ów sen-obraz-esej wystawiano następnie dziesiątki razy na różnych europejskich scenach, w różny sposób testując układ dekoracji, akcję na żywo, narrację z offu i z frontu, bo to opisywanie jest tu równie istotne jak to, co widać, i to, co słychać, choćby w najnowszej wersji Agaty Zubel, kompozytorki z Polski. Jak pisał sam Müller, erudyta lubujący się w palimpsestach, "Opis obrazu można czytać jako przemalowanie...