Józef Godzic - Szał królewny(2014) | Romanse |
Baśń ta powstała w latach mojej młodości i to nie z własnej inicjatywy. Byłem nakłoniony do jej napisania przez moich kolegów z pracy. Było nas trzech takich zgranych kumpli: Janek, Władek i ja. A w takim wieku, jak my wtedy (choć nie tylko), chętnie mówi się o seksie.
Janek znał kilka, nie trzymających się całości, fragmentów wiersza hrabiego Aleksandra Fredry pt. „Baśń o trzech braciach i królewnie”. Popisywał się ich recytacją przy każdej okazji, a wszyscy go słuchali i połykali jej treść. Żeby tak zdobyć cały ten wiersz... – to było marzenie naszej paki; zwłaszcza Władek o tym marzył i gotów by dać krocie za jego posiadanie.
Ponieważ ja byłem już wtedy znany z tego, że potrafię coś „zrymować”, toteż Władek wpadł na taki pomysł, żebym ja te strzępy wiersza Fredry „pozszywał”, bo mnie na to stać. A ja mam to w sobie, że jeśli ktoś uwierzy we mnie, to nie mogę go zawieść. I w ten to sposób wcieliłem się w Aleksandra Fredro. Od razu wstąpił we mnie twórczy zapał i pisanie rozpocząłem zaraz po pracy.
Kiedy następnego dnia przeczytałem kolegom, co napisałem, byli zachwyceni. Ale to przecież nie było wszystko, to był dopiero pierwszy „odcinek serialu”. Następny odcinek był na drugi dzień itd.
I tak co dziennie przynosiłem do pracy urobek dnia, jako następny odcinek baśni, a moi koledzy, już w poszerzonym gronie (a także co odważniejsze koleżanki), z niecierpliwością oczekiwali, co będzie dalej.
Wszyscy ci, którzy te „odcinki” śledzili, nagabywali mnie, żebym za szybko nie kończył dzieła. Chcieli, żeby to trwało i trwało. Tak się nie da. Musiał kiedyś nastąpić koniec. Ale to nakłanianie mnie spowodowało to, że utwór wydłużył się znacząco.
Czyżbym przerósł mistrza Aleksandra...?