Kombi - Bez ograniczeń energii 5-10-50 Prawa do zespołu: "Kombi", jak najbardziej, należą się Panu Łosowskiemu; gdyż to On skompletował grupę muzyków, która się weń przekształciła; On był liderem zespołu; i co najważniejsze - On go rozwiązał, tam w 1992.
A co do płyty... Podejrzewam żenadę. Kiedyś ten zespół grał jakąchś muzykę. Zmieniał co i rusz brzmienie. Instrumenta. Ludzi. Ale jego dyskografia, nawet do czasów wydania tej niedokończonej - mającej być szóstym krążkiem - płyty pt.: "Nowe Narodziny", jest dobra (słychać werwę, warsztat, eksperymentatywność... jakby, krótko mówiąc: "Grali dobrze, a starali Się jeszcze lepiej.".), a niekiedy nawet ciekawa (jakby ktoś nie wiedział, to ot, takie coś; zespół ten wydał jako pierwszy w Polsce, utwór z gatunku: "rap" pt.: "Nie Poddawaj Się", albumem: "Nowy Rozdział".). Pan Sławomir, Kombi jeszcze raz do istnienia powoławszy, grał wciąż wspaniale i ciekawie, lat jeszcze parę; ale począwszy, chyba, od utworu: "Jaki Jest Wolności Smak", zaczął się regres Jego twórczości (choć może winienem raczej rzec - poziomu; bo Pan Sławomir nie wydał żadnych nowych utworów, o ile Się nie mylę, aż do premiery "JJWS"; a grał ponownie od, bodaj 2004.). Regres ten, paradoksalnie ujmując, wspiął się na swój szczyt, wydaniem albumu "Nowy Album", na którym to nowy materiał był; ale tak żałośnie poziomem od swych poprzedników odstającym; że aż dostarczył Mi miesięcznej irytacyji - Bom liczył na, w końcu, jakiegoś dobra wystąpienie, na tym dzisiejszym, zmarksizmowanym rynku. Są tam fragmenta ciekawe; np.: "Część utworu: "Sen Za Snem"", ale w większości to to jeno denna, współczesna, popowa papka; tak w warstwie muzycznej, jak i lirycznej. Takiż sam rodzaj, przeczuwam, na tym longpleju będzie; o ile nie gorszy, pod rozwagę biorąc ostatnie okropieństwa, przez ten zespół poczynione ("Polska Drużyna", czy remiks "Jaki Jest Wolności Smak"). Ech...
Niemniej. Lepsze to od, prawdopodobnie, wszystkiego, co oferuje dziś rynek Polski; a i większości tego, co światowy ma. Więc. Chech. Polecam.
Jak ktoś chce posłuchać muzyki, a nie karmy dla proli (książkę "1984" też polecam), to przedstawiam: "Frank Zappa", którego klawiszowcem, baj de łej, się Pan Sławomir, onegdaj interesował.