Viola Ardone - Pół świata cudów(2024)Viola Ardone - Grande Meraviglia | Powieść |
„Pół świata cudów” to kolejna powieść Violi Ardone, która podbiła moje czytelnicze serce. Ta piękna, ujmująca, ale i bolesna proza działa jak magnes i sprawia, że trudno oderwać się od lektury, mimo iż nie jest ona lekka, łatwa i przyjemna.
Akcja zaczyna się na początku lat 80. minionego wieku.
Kilkunastoletnia Elba mieszka w szpitalu psychiatrycznym. Tam się urodziła po tym, jak umieszczono w nim jej będącą w ciąży mamę.
To właśnie z perspektywy dziewczynki poznajemy opisywany świat, zwany przez nią Półświatem. To jedyne środowisko, jakie Elba zna – tu się wychowuje, ale ma świadomość, że istnieje też inna przestrzeń, taka w której nie ma „wariatów”.
Dzięki miłości i opiece wrażliwej matki dziewczynka zna książki, piosenki, historię, geografię i potrafi liczyć. Liczenie właściwie jest jej obsesją, dlatego też traktowana jest jak pacjentka. Jednocześnie jednak, jako doskonała i inteligentna obserwatorka, prowadzi specyficzny „Dziennik umysłowych niedyspozycji”. Podpowiada też lekarzowi, jak diagnozować pacjentki i pacjentów, a dla nowych trafiających na oddział staje się przewodniczką po szpitalnym labiryncie - w sensie dosłownym i przenośnym.
Dużo zmienia się w życiu Elby, gdy do placówki trafia młody, ambitny lekarz. Fausto Cudo pragnie leczyć nowoczesnymi metodami, co nie zawsze spotyka się z aprobatą przełożonego i reszty personelu.
Między nim i dziewczynką zawiązuje się skomplikowana relacja, której rozwój obserwujemy przez lata.
Akcja obejmuje kilka dekad i w pewnym momencie zaczyna toczyć się także poza szpitalem.
Z czasem poznajemy ją także z perspektywy doktora Cudo, który opowiada nie tylko o bieżących wydarzeniach, ale i o swojej przeszłości. Jak się okazuje, ma on wiele prywatnych problemów, z którymi nie zawsze sobie radzi.
„Pół świata cudów” to nie tylko opowieść o losach młodej pacjentki, jej matki i lekarza. To także proza demaskatorka, ukazująca rzeczywistość włoskich szpitali psychiatrycznych, w których jeszcze w latach 70. i 80. minionego wieku leczono drastycznymi metodami i do których często trafiali tak naprawdę zdrowi albo tylko lekko zaburzeni ludzie, lecz z różnych powodów niewygodni dla bliskich. To zwłaszcza kobiety – o ich losach decydowali mężowie, ojcowie, bracia, synowie… Ubezwłasnowolnione, pozbawione głosu, źle diagnozowane i leczone, nieraz faktycznie zapadały na różne choroby psychiatryczne.
Gdy czytałam tę powieść, nieraz przypominał mi się „Lot nad kukułczym gniazdem” Kena Keseya. To, oczywiście, dość odległe skojarzenie, ale i tu mamy podobne sytuacje oraz relacje między bohaterami.
„Pół świata cudów” to również piękna, poruszająca opowieść o miłości i jej potrzebie, o tęsknocie za bliskością drugiego człowieka, o bezsilności, z jaką nieraz spotykamy się w życiu… O trudnych decyzjach i skomplikowanych relacjach między ludźmi, na które nieraz nie mamy wpływu.
Dużo emocji jest w tej książce, ale – co ciekawe – narratorka Elba opowiada o swoich i cudzych przeżyciach w sposób stonowany; nie rozdziera szat, nieraz jej frazy ocierają się o ascetyzm i właśnie to robi piorunujące wrażenie. Jest jednak tu także miejsce na poczucie humoru.
Piękny, plastyczny jest język powieści Violi Ardone. Mimo prostoty okazuje się barwny i synestezyjny, sugestywnie oddziałując na zmysły i przeżycia czytelnika.
„Pół świata cudów” porusza, ale i zachwyca. Na pewno nie da się przejść obok tej lektury obojętnie.
Polecam wszystkim, którzy cenią wybitną, niebanalną literaturę i szukają w niej czegoś więcej niż tylko rozrywki.
BEATA IGIELSKA