Ciąg dalszy opery mydlanej pod tytułem "czy
Ben zagra Batmana"? Ostatnio kij w mrowisko wsadził
Casey Affleck, który zdradził albo tylko zażartował, że jego starszy brat nie będzie nosił peleryny już zbyt długo. Pora na reakcję.
Przedstawiciele
Bena Afflecka wystosowali oświadczenie w odpowiedzi na insynuacje
Afflecka młodszego. Tekst jest jednak bardzo krótki i bardzo ogólnikowy:
Będzie grał Batmana tak długo, jak będzie chciało tego studio. Do dyskusji włączyli się też przedstawiciele
Caseya. Oficjalna egzegeza jego słów głosi, że aktor "sobie żartował" i "nie posiadał informacji z pierwszej ręki". Co było do przewidzenia, wziąwszy pod uwagę fakt, że jego wypowiedź była uczynioną na boku dygresją, a nie wnikliwą analizą stanu psychicznego jego brata.
Tak czy inaczej, wygląda na to, że w sprawie tak zwanego "Batfflecka" ostatnie słowo należy do wytwórni Warner Bros. Pytanie nie brzmi zatem, czy
Ben chce dalej grać batmana, ale czy studio chce, by
Ben grał Batmana.
Jedno jest pewne: 17 listopada zobaczymy
Afflecka w tej roli w
"Lidze Sprawiedliwości".