Katarzyna Gacek - Wypadek? Nie sądzę(2025) | Sensacja |
#czytamcolubię #recenzja #nowość
Gabriela Cybulska była policjantką i szczęśliwą kobietą przez dwadzieścia lat - do momentu gdy w jej życie uderzył grom z jasnego nieba powodując stratę tak wielką, że dalsze istnienie straciło dla niej sens.
Ale gdy rodzice poprosili ją o pomoc w uratowaniu przed zamknięciem „Jaśminowego dworu” (pensjonatu kupionego 3 miesiące temu i który od tego momentu chylił się ku upadkowi), zgodziła się i przyjechała do Nałęczowa. Obiecała spędzić tu miesiąc - i ani godziny dłużej.
Nie wiedziała, że los miał w zanadrzu kilka niespodzianek, które właśnie tu, w swoim czasie, przestawią jej życie na zupełnie inne tory ...
Drugi dzień w pensjonacie, zgodnie z receptą Hitchcocka na udany film sensacyjny, rozpoczął się od trzęsienia ziemi - informacją, że Sandra Herman, siostra jednej z klientek pensjonatu, minionej nocy wypadła z balkonu V piętra w nałęczowskim hotelu "Olimp" i poniosła śmierć na miejscu. Według policji mogło to być samobójstwo ...
W powstałym zamieszaniu Gabi zorientowała się, że zaczęła stawiać pytania, jakby dalej była śledczą i że naprawdę chciałaby się dowiedzieć, co tu jest grane - bo samobójstwo do Sandry Herman pasowało jak kwiatek do kożucha ...
Może jednak był to wypadek? ... A może ... może ... ktoś jej dopomógł? ...
Poprzednią serię Katarzyny Gacek, o Agencji Detektywistycznej Czajka, uznałam za mistrzostwo, ale ta książka, moim zdaniem, jest jeszcze lepsza!
Opowiada interesującą mnie i niebanalną historię z bardzo dynamiczną akcją, która wciąga na maksa od pierwszych stron. I jest w niej mnóstwo różnych emocji i dużo humoru.
Jej się nie czyta, ją się wchłania i łatwiej zarwać noc niż odłożyć i dokończyć później.
Napisana jest "gackiem" (tak swój styl i sposób pisania nazywa autorka) czyli bez zbędnych opisów czy słów, prosto i naturalnie, dzięki czemu przez treść się płynie, szybko i sprawnie.
A jeśli narracja zostaje przerywana w ciekawym momencie, to zanim zdążyłam się oburzyć, już przykuwał uwagę nowy wątek, który coś tam wyjaśniał, ale i rodził kolejne pytania.
Nie jest to stricte komedia kryminalna - za dużo tu spraw bardzo poważnych; molestowanie (zwłaszcza gdy nikt nie wierzy w to, co mówi ofiara), żałoba, hejt - to nie są tematy lekkie.
Ale nie ma też krwawych scen czy drastycznych szczegółów, tylko wymagająca logicznego myślenia skomplikowana zagadka i dużo mylnych tropów.
Każda postać, sympatyczna czy nie - recepcjonistka, nieuczciwy gość, Sandra, Mateusz, nawet pies - jest odrębnym bytem z własną historią. Którą poznajemy chociaż w tej części, która łączy się z pobytem Gabrieli w Nałęczowie.
Jest też trochę słów i sytuacji o których warto pomyśleć - jak choćby o tym, że nieszczęścia nie dotykają TYLKO nas, że nikt nie rodzi się od razu zły, a czynią go takim okoliczności - czego najczęściej nikt nie zauważa ...
Czego chcieć więcej?
Jest to wspaniała, rewelacyjnie dobra książka!
I z pewnością co jakiś czas będę do niej wracać.