Jerzy Stuhr - Z biegiem dni(2024) | Biografie |
„Z biegiem dni” to ostatnia książka zmarłego niedawno Jerzego Stuhra. Jest to pamiętnik, który autor pisał w 2023 roku – od stycznia do grudnia. Smutna to książka, ale też bardzo refleksyjna, mądra i dająca do myślenia.
Swoje zapiski znany aktor i reżyser zaczyna od nawiązania do zdarzeń z października 2022 roku. Wtedy to spowodował kolizję ze skuterem. Prowadził auto pod wpływem alkoholu, do czego przyznaje się ze skruchą. Wyjaśnia zdarzenie i nawiązuje do niego również w późniejszych notach. Przeprasza i przyjmuje karę wymierzoną przez sąd, ale też ubolewa nad atakami mediów i polityków, które – zwłaszcza w przedwyborczym okresie – przerodziły się w nagonkę.
Nie to jest jednak w książce najważniejsze. Dla mnie aktor zawinił, ale zachował się z klasą.
Najbardziej istotne okazały się w moim odczuciu refleksje Jerzego Stuhra na temat teatru, filmu, literatury , muzyki i innych dziedzin sztuki. Aktor potrafi opowiadać o swoich pasjach z wielkim zaangażowaniem, ale umie też krytycznie spojrzeć i na własną pracę, i osiągnięcia koleżanek i kolegów po fachu.
Z wielkim uznaniem autor pisze o autorytetach, ludziach, którzy okazali się dla niego w życiu ważni, czasem dlatego, że mu pomogli, innym razem skrytykowali, ale w uzasadniony sposób, jeszcze kiedy indziej czegoś nauczyli, wpoili zasady i pozwolili rozwinąć skrzydła.
Bardzo zaciekawiły mnie rozważania o współczesnym świecie, jego społecznych bolączkach, zwłaszcza o sytuacji politycznej w Polsce. Mimo iż Jerzy Stuhr zaznacza wielokrotnie, że stara się nie żyć polityką, przyznaje, że nie może pozostawać obojętny, gdy łamie się prawa człowieka, poniża, krzywdzi, lekceważy…
W tym temacie autor nieraz pozwala sobie na różne dygresje, w których aż skrzy się od błyskotliwych porównań, historycznych i artystycznych anegdot, kontekstów, cytatów…
Interesujące okazały się też informacje o podróżach pana Jerzego, jego wielkiej fascynacji Italią, włoską kulturą, kuchnią, mieszkańcami…
Dużo jest w tej książce powagi, znacznie więcej niż w poprzednich książkach autora, które miałam okazję poznać. Dużo też jest smutku, czasem goryczy, żalu…
Jest też jednak duma i satysfakcja z tego, co się osiągnęło.
Mimo walki z chorobą i poczucia przemijania, Jerzy Stuhr daje czytelnikowi nadzieję, uczy optymizmu i cieszenia się w życiu drobnymi rzeczami, doceniania tego, na co często nie zwracamy uwagi…
Czytając ten pamiętnik, wciąż miałam wrażenie, jakby autor mówił do mnie; jakbyśmy siedzieli razem przy kawiarnianym stoliku, pili kawę, jedli ciastka i rozmawiali.
W jakimś sensie ten monolog stał się dla mnie rozmową, gdyż podzielam poglądy pana Stuhra na wiele kwestii.
Niewątpliwą zaletą książki jest jej styl, który łączy prostotę z elokwencją i erudycją.
Całość ubarwiają zdjęcia i kopie rękopisów, co na pewno jest wielką gratką nie tylko dla miłośników talentu i dorobku autora.
Czytanie „Z biegiem dni” było dla mnie wielką ucztą duchową i tego życzę wszystkim odbiorcom.
BEATA IGIELSKA