Jak donosiliśmy w maju, w Hollywood ruszyły prace nad kinowym rebootem
"Hellboya". Tytułową rolę zaproponowano znanemu ze
"Stranger Things" Davidowi Harbourowi, z kolei za kamerą stanie
Neil Marshall (
"Zejście", "Gra o tron"). I jak się okazuje, ma to być film, którego twórcy postawią na praktyczne efekty specjalne - a w takim stopniu, w jakim będzie to możliwe.
"Pójdziemy w stronę analogowych efektów, to na pewno - mówił reżyser w wywiadzie - Uwielbiam takie podejście, używam praktycznych efektów, kiedy tylko mogę. Komputerowa animacja to niesamowite narzędzie, ale chodzi o to, by rozwijała świat, a nie kreowała zastępczą rzeczywistość".
Jako że projekt pod roboczym tytułem
"Hellboy: Rise of the Blood Queen" ma być zrealizowany z myślą o kategorii wiekowej R, twórca odniósł się również do pytania o brutalność nowego filmu: "Dostaliśmy pozwolenie na R-kę, to jakby ktoś zdjął ci kajdanki. Teraz możemy zrobić film, który zawsze chcieliśmy zrobić. Nie chodzi o to, że będę coś podciągał pod tę kategorię, ale o wolność artystyczną - jeśli wyjdzie z tego film na R, to doskonale. Nikt nas w tym aspekcie nie będzie powstrzymywał. Materiał źródłowy jest dość krwawy i brutalny, a ja mam zamiar oddać mu hołd".
Autorami scenariusza nowej wersji są
Andrew Cosby,
Christopher Golden oraz twórca komiksów o piekielnym superbohaterze,
Mike Mignola.
Komiksy o Hellboyu trafiły na półki sklepów w 1993 roku. Tytułowy bohater to czerwonoskóry demon sprowadzony z piekła na Ziemię przez nazistów w trakcie II wojny światowej. Ostatecznie przybysz trafił pod skrzydła Amerykanów. Z czasem dołączył do Biura Badań Paranormalnych i Obrony, gdzie zajął się zwalczaniem nadprzyrodzonych sił zła.
Do tej pory powstały dwa filmy o Hellboyu. Wyreżyserował je
Guillermo Del Toro, a tytułową rolę zagrał
Ron Perlman. Niestety, żaden z nich nie okazał się kasowym przebojem.
Realizację rebootu sfinansuje studio Millennium.