Czekacie na nowego
"Predatora"? My też. Z kolei reżyser
Shane Black (
"Równi goście") doskonale wie, jak podgrzać atmosferę przed filmem. Zamiast wciskać ludziom klasyczną PR-ową ściemę, postawił - jak się wydaję - na szczerość:
To nie będzie film, którego jeszcze nie widzieliście.
W rozmowie z portalem Collider, twórca mówił:
Myślę, że filmy o Predatorze różniły się zawsze od typowego kina sci-fi. Silny był w nich element thrillera. Nasz obraz powinien być straszny, powinien być zabawny, ale przede wszystkim - opowiadać o pewnej niesamowitości sytuacji, spotkania z czymś nieznanym. Tę niesamowitość mają odczuwać oczywiście bohaterowie, widz w mniejszym stopniu - mój film to w końcu nie będzie "coś, czego w kinie jeszcze nie widzieliście". Reżyser uspokoił też fanów zaniepokojonych zmianą
Benicio Del Toro na
Boyda Holbrooka (z powodów konfliktu terminów) i wyraził pełną wiarę w umiejętności młodego aktora.
Fabuła nowego filmu jest trzymana w tajemnicy. Wiadomo, że jego akcja rozgrywać się będzie współcześnie.
"The Predator" ma również być sequelem uwzględniającym wydarzenia z obu części
"Predatora" oraz
"Predators" z 2010 roku. Udział
Arnolda Schwarzeneggera wciąż nie został potwierdzony. Reżyser chce zachować klimat oryginalnego obrazu, ale nadać całości większy rozmach.
Premierę zaplanowano na 9 lutego 2018 roku.